Był plan, było przygotowanie (ubrania, czołówki, raki itd. itp.) jednak zabrakło pogody i przefatalne warunki atmosferyczne zepsuły nam plan obserwacji sztucznych ogni o północy ze Śnieżki. Już w okolicach polanki przekonaliśmy się, że nie ma sensu iść dalej - wiatr ledwo pozwalał nam się utrzymać na nogach, a z góry zeszła mgła, która zasłoniła wszelkie widoki i która ukrywała w sobie twarde, wbijające się w twarz na wietrze kawałki śniego-lodu. No po prostu złość nasza była przeogromna! Miało być tak pięknie i romantycznie, tym bardziej, jak się potem okazało, na szczycie miała czekać na mnie niespodzianka.
I niespodzianka była, jednak na punkcie widokowym. Szampan + pierścionek... i wszystko jasne. :)