Cudze chwalicie swego nie znacie? A pewnie, że znamy! Dlatego Pani przewodnik Roksa zarządziła zboczenie z trasy do Drezna, z A-czwórki na południe, do Zamku Czocha. Po paru, no może parudziesięciu kilometrach błądzenia bocznymi drogami, dotarliśmy do Zamku. Miejsce majestatycznie piękne. Surowość wczesnowiosennej przyrody dodawała tajemniczości i Zamek wyglądał niczym królestwo Drakuli. Minus był jeden - 1 maja - święto, co równało się stadom niedzielnych turystów, dla których chyba ważniejsze było sfotografowanie się swoją nową komórką, kupienie tandetnej pamiątki czy zaszpanowanie na parkingu swoją odpicowaną bryką.
Mimo tłumów udało nam się zwiedzić zamek z przewodnikiem i zrobić kilka zdjęć.