Te najbardziej spontaniczne i małozaplanowane wyjazdy zwykle są najlepsze. Tak i było tym razem - wyjazd spontanicznie o 3 w nocy, bez rezerwacji noclegu, ze śpiworem i "czymś" na rozgrzanie w plecaku... Niezaplanowany ponad godzinny postój w Kowarach, brak autobusu do Karpacza, spontaniczna przez nikogo nieprzewidziana śnieżyca, widoczność 0,5 metra, wiatr ze 100 km/h i inne takie tam atrakcje wyjazdu - bezcenne. Podobnie jak przepiękne widoki, które nas powitały w Domu Śląskim o świcie. Śnieżka zima jest niesamowita, podobnie jak jej okolice - Lucni Bouda, Słonecznik, Pielgrzymy. Nawet przy nieznośnych warunkach pogodowych - ciepłe ubranie, raki na nogi i w drogę!
A zjazd na dół ze Słonecznika? Polecamy na "dupolotach". ;)